CO JESZCZE?


W 2008 roku razem z Agnieszką Kozak napisałyśmy książkę z bajkami terapeutycznymi dla dorosłych.

Poniżej moja ulubiona bajka z tej książki: "O dzikim ptaku"

Dziki ptak wpadł w pułapkę. Pułapka nie czekała specjalnie na ptaka, ale skoro do niej wpadł, Pułapka go sobie zatrzymała. W końcu taka rola Pułapki; żeby w nią wpaść i nie móc z niej wyjść. Pułapka zadowolona, że w końcu nie jest pusta, dawała ptakowi wszystko, co miała, wierząc, że daje wszystko, co ptak może potrzebować, żeby być szczęśliwym i bezpiecznym.
 Ptak miał do syta światła słonecznego i trochę przestrzeni. W sam raz, żeby nie czuł się jak w Pułapce. Pułapka urządziła ptakowi świat. Ptak rzeczywiście miał wszystkiego pod dostatkiem i już nie musiał się martwić jak przeżyć kolejny dzień w wielkim Świecie.  Jednak nie czuł się w Pułapce dobrze. Niby miał wszystko, o czym mógł tylko zamarzyć, a jednak…Jego skrzydełka z dnia na dzień były coraz słabsze, coraz bardziej wątłe, ptak nie miał bowiem ani przestrzeni ani możliwości ani nawet potrzeby, by z nich korzystać, bo wszystko, czego potrzebował, miał w Pułapce, zanim zaczął tego chcieć.
Po pewnym czasie ptak zupełnie zapomniał, że ma skrzydła, niegdyś tak dumnie je rozkładał, cały wyprostowany. Teraz sterczały mu z tyłu dwa zasuszone kikuty.
Obok Pułapki przechodziły różne stworzenia; jedne zatrzymywały się na chwilę, inne nawet nie zauważały Pułapki z ptakiem w środku. Ptak bardzo czekał na tych, którzy przechodząc, zatrzymywali się na moment. Śpiewał dla nich piosenki, stroszył piórka, podnosił dumnie łepek z nadzieją, że ktoś zostanie na dłużej.
Pułapka była bardzo zazdrosna o wszystkich, którzy zatrzymywali się przy ptaku. Kochała go coraz mocniej i bała się coraz bardziej, że ptak znajdzie wyjście z Pułapki i że znów zostanie sama i pusta. Lubiła trele ptaka, lubiła jak sobie dreptał w kółko wzdłuż jej ścianek, tak śmiesznie ją to łaskotało w środku. Była dumna z tego, że chroni ptaka. Cieszyła się jego obecnością.
Pułapka widziała jak ptak z dnia na dzień robił się coraz smutniejszy, zauważyła, że coraz rzadziej śpiewa, a coraz częściej zamyślony patrzy w dal. Postanowiła, jeszcze bardziej zadbać o ptaka, częściej go zagadywała, coraz bardziej przybliżała swoje ścianki i coraz dokładniej je uszczelniała. Pomyślała, że może ptak czuje się mało bezpiecznie, że może czuje się samotny, chciała mu więc dać więcej bliskości. Ptak stawał się smutniejszy zwłaszcza po wizycie kogoś ze Świata. Pułapka pilnie uszczelniała więc swoje ścianki, bo pomyślała, że te wizyty nie są dobre dla ptaka, to po nich ptak zamyka się w sobie bardziej, rzadziej z nią rozmawia i coraz częściej siedzi skulony po środku, z dala od jej ścianek.
Pewnego dnia ptak w ogóle przestał podchodzić do ścianek Pułapki, przestał się o nie ocierać. Całymi dniami siedział po środku i patrzył w dal. Pułapka czasem słyszała jak ptak krzyczy przez sen, jak macha łapkami, jak dziwnie trzęsą się jego skrzydełka. Pomyślała, że ptak jest chory. Postanowiła mu pomóc. Przybliżyła się do ptaka kurcząc swoje ścianki tak mocno, że ptak nie mógł już zrobić swobodnie nawet dwóch kroków. Nie mógł też podskoczyć. Ścianki zrobiły się teraz grube i nieprzepuszczalne dla dźwięków i zapachów z zewnątrz. Zdarzało się, że ptak krzyczał we śnie, a na jawie miotał się, obijał o ścianki, by w końcu osunąć się bez sił. Pułapka delikatnie muskała go po łepku, mając nadzieję, że ptak wkrótce dojdzie do siebie pod jej czułą opieką.

Pewnego dnia do klatki zapukał Inny Ptak. Inny Ptak uśmiechał się i patrzył ptakowi głęboko w oczy. W tych oczach widział ptaka, jakim jeszcze był gdzieś głęboko, jakim był zanim wpadł w Pułapkę. Ptak przypomniał sobie wiele z tego, o czym zapomniał. O Świecie, o górach, o morzach, o wietrze, o deszczu, o dotyku, o zapachu … Spróbował podnieść do góry łepek, uśmiechnąć się, nastroszyć piórka, rozprostować to, co pozostało tylko wspomnieniem skrzydeł. Inny Ptak łopotał radośnie skrzydłami, pukał dzióbkiem w ściankę Pułapki, przestępował z łapki na łapkę. Bardzo mu się podobał ten dziwny ptak – nie ptak, z tym swoim smutkiem w oczach, jakby za mgłą. Był taki inny. Ciekawy. Interesujący.
Ptak bardzo się starał mu coś powiedzieć, w końcu zorientował się, że Inny Ptak go nie słyszy. Przecież Pułapka była taka bezpieczna w swojej szczelności i bliskości. Kiedy Inny Ptak nacieszył już swoje oczy ptakiem, odleciał. Całe życie będzie pamiętał jego smukłość i ten smutek w oczach, jakby za mgłą.
Ptak stał się po tym jeszcze bardziej smutny, jeszcze mocniej zamknął się w sobie, jeszcze dotkliwiej bolało go w środku. Pomyślał, że lepiej by było, gdyby Inny Ptak nigdy nie zastukał w ściankę Pułapki. Wtedy może by nie bolało, może by się kiedyś przyzwyczaił, może by nawet polubił Pułapkę. Płakał. Miotał się. Wieczorami czekał aż Pułapka zaśnie i długo wpatrywał się w dal. Nie wiele widział ze Świata, ale kiedy zamknął oczy, mógł dostrzec wszystko. I góry i lasy, czuł wiatr przeciskający się między piórkami i deszcz. Zasypiał mokry od łez. Nie krzyczał już, wiedział, że wtedy Pułapka utuli go jeszcze mocniej, jeszcze troskliwiej obejmie go swoimi ściankami. Tak bardzo się bał, że zabraknie mu tchu. Miał dziwne sny pełne obecności. Sny pełne wrażeń ze Świata. Sen szarpał obudzone z zapomnienia zmysły. Ptak marzył, żeby nie musieć się budzić, żeby sny trwały, żeby szarpały, darły i drapały. Tylko wtedy czuł się żywy. Tylko wtedy czuł się prawdziwy.
Pewnego dnia ktoś znów zastukał w ściankę Pułapki. Ścianki Pułapki były już tak grube, że ptak odbierał to stukanie jedynie jako ledwie wyczuwalną wibrację. Długo nie reagował, zatracił się pomiędzy dniem i nocą, pomiędzy czuwaniem a snem. Kiedy podniósł w końcu łepek, okazało się że w ściankę stuka Kolorowy Ptak. Nie słyszeli się nawzajem, ale rozumieli, co chcą sobie powiedzieć. Nie czuli swojego dotyku, ale go odbierali. Kolorowy Ptak wiedział, że ptak jest bardzo smutny i nieszczęśliwy. Momentami wydawało się, że widzi ptaka w całej jego okazałości, jakby znał zanim jeszcze ptak wpadł w Pułapkę.
Pewnego dnia zobaczył też ścianki Pułapki. Chodził wokół, szukając choćby szparki, przez którą mógłby usłyszeć głos ptaka. Sam nie wiedział dlaczego z taką zaciętością szuka, ale szukał. Robił to w tajemnicy, pod osłoną nocy, kiedy Pułapka zapadała w głęboki sen. Ale Pułapka nie spała. Od pewnego czasu niepokoiły ją dziwne zachowania ptaka, który zaczął częściej podnosić łepek, rzadziej patrzył pustymi oczkami, zaczął nawet nieśmiało trzepotać piórkami. Pewnej nocy Pułapka dostrzegła obecność Kolorowego Ptaka. Wpadła w rozpacz, bo czuła w Kolorowym Ptaku niebezpieczeństwo. Kolorowy Ptak chciał skraść jej skarb, jej serce, jej życie. Postanowiła  jeszcze bardziej wzmocnić ścianki i jeszcze mocniej je zacisnąć.
Kiedy ptak dostrzegł zabiegi Kolorowego Ptaka, przestraszył się, że Pułapka bardzo się rozgniewa i będzie chciała skrzywdzić Kolorowego Ptaka. A tego nie chciał najbardziej na świecie.
„Pułapko – powiedział – tak długo już jestem przy tobie, dobrze się mną opiekowałaś, ale już czas abym wyruszył w świat swoją drogą. Wypuść mnie, proszę”.
„Ptaszku głupiutki, co ci przychodzi do głowy? – parsknęła śmiechem Pułapka – Muszę chyba przegonić tych przybłędów, którzy się tu ostatnio za często kręcą, zły wpływ na ciebie mają”.
„Pułapko, zrozum, ptaki nie żyją w Pułapkach, latają pod niebem i śpią na gałęzi”.
„Czy myślisz, że taki mały ptaszek jak ty, poradzi sobie w wielkim świecie? Zginiesz, zanim wzniesiesz się na to swoje niebo. Umarłabym, gdyby ci się coś stało. Zresztą, spójrz na swoje skrzydła – czy myślisz, że te dwa małe niepozorne kikuty do czegoś się nadają? Przestań gadać głupstwa i przytul się do mnie. Tak bardzo cię kocham, mój maleńki. Tak, mój śliczny, mój jedyny…”
Ptak wtulił się mocno w Pułapkę, przymknął oczy i zaczął muskać delikatnie jej ścianki. Kiedy Pułapkę zmorzył spokojny i głęboki sen, zerwał się na równe nogi i z całych sił zaczął napierać na jej ścianki, które były tak zaciśnięte wokół ptaka, że po kilku chwilach pojawiły się na nich delikatne pęknięcia.  Uderzał teraz dziobem jak szalony, szczególnie w te miejsca, gdzie szczeliny wydawały mu się największe. Zaskoczona Pułapka nie wiedziała co się dzieje, kiedy zobaczyła, że jest cała popękana wpadła w wielką wściekłość, zaczęła  rozpaczliwie ściskać ścianki, ale spękań było już tak wiele, ptak tak mocno uderzał, tłukł i kopał, że w końcu rozpadła się na tysiące małych kawałeczków.
Ptak pierwszy raz od dawna poczuł powiew wiatru. Odurzony, przez jakiś czas stał w miejscu wpatrzony w niebo, za którym tak bardzo tęsknił. Kolorowy Ptak podszedł do niego, spojrzał mu głęboko w oczy i szepnął: „Jesteś bardzo dzielnym ptakiem – prawdziwym Dzikim Ptakiem”.
 
Aneta Pietrzak, Warszawa 2007 r.